Wystawiona po raz pierwszy przez Socìetas Raffaello Sanzio w 1997 roku nowa adaptacja szekspirowskiego Juliusza Cezara nie jest błahym przejawem nostalgii ani zwykłym pokazem próżności.
Oddzielne narracje postaci …wskiego i Marka Antoniusza oglądamy tu w bezpośrednim zestawieniu, jak dwa żywe jądra jednej komórki. Części te są oddzielone, tak jakby nawiązywały do całości, jednocześnie funkcjonalnie poza nią wykraczając. Te doskonale wyrzeźbione obrazy dramatu tkwiącego w głosie odgrywają walkę z potęgą, skrywającą się w sile słów. Topologia mowy aktora - całkowicie otoczona językiem i jego maszynerią – oraz jej kompromis z retoryką, stanowią dwie skrajności spolaryzowanego spektrum, którego struktura składa się z form i odlewów. W jego centrum znajduje się ciało - przede wszystkim narządy mowy.
Postać …wskiego to zawoalowana aluzja do jednego z ojców-założycieli teatru. Aktor wsuwa sobie do nosa kamerę wideo, docierając do głośni. Droga pokonywana przez endoskop jest wyświetlana na okrągłym ekranie, przedstawiając podróż do źródeł powstawania głosu - strun głosowych. Długa jama pozwalająca na oddychanie i dialog między Flawiuszem, Marullusem i Ciabattinem, kończy się fałdami głosowymi, ukazując seksualne pochodzenie słów. Owa tautologiczna granica głosu odpowiada za słyszalne i widzialne wibracje jamy ustnej, odciskając ostateczne piętno na charakterze głosu.
Spektakl i bilety dostępne na vod.nowyteatr.org
źródło: Nowy Teatr